Eurotrip dzień 3 – Austria: Wiedeń

wiedeń
Waluta: euro
Język: niemiecki, można dogadać się w języku angielskim
Autostrady i drogi szybkiego ruchu płatne – wymagana winieta
Kraj należący do UE – niewymagany paszport
Co kupić na pamiątkę kawę

Mimo że kocham gotyk, Praga pozostaje moim numerem dwa pod względem atrakcyjności architektury. Miano miasta numer jeden otrzymuje…. Wiedeń! Naprawdę, na całym Eurotripie nie widziałam piękniejszej miejscowości. Wiedeń jest syntezą chyba każdego stylu w sztuce, natomiast co mnie urzekło, wszystko to jakoś idealnie współgra ze sobą. Nowoczesność doskonale komponuje się z klasycznym stylem miasta, w dodatku wszystko jest takie czyste, zadbane, dopieszczone. Bardzo często widywaliśmy rusztowania przy budynkach, świadczące o postępującej renowacji niszczejących zabytków.

Stolica Austrii jest ponadto bardzo przyjazna turystom – tętni życiem dzięki różnorodnym wydarzeniom kulturowym (przyjechaliśmy w środku tygodnia, a załapaliśmy się na Festiwal Musicalowy na Rathauplatz). Spokojnie można się porozumieć w języku angielskim, nawet ze starszymi osobami. Mieszkańcy stolicy są otwarci i chętni do pomocy nieznającym miasta przejezdnym, o czym mieliśmy okazję się przekonać.

Wiedeń skrada serca. Jednak, o ile Pragę można zwiedzić w przeciągu dwóch dni, na Wiedeń trzeba przeznaczyć nieco więcej czasu. Inaczej ominie was wiele piękna.

***

Wstaliśmy wcześnie. Po umyciu się w toalecie na stacji benzynowej, siedząc na krawężniku, zjedliśmy skromne śniadanie. Był to prowiant przygotowany nam na drogę przez siostrę T., więc nie musieliśmy wydawać dodatkowo pieniędzy na jedzenie. Przechodzący obok nas kierowca tira zauważył rozbity namiot i z ciekawością zapytał, czy spędziliśmy tu noc. Po naszej twierdzącej odpowiedzi odparł z wyrazem uznania: „you are so brave”.  Zastanowiło nas, dlaczego jego jego zdaniem nocleg na dziko w Czechach należy do bohaterskich wybryków.

Zebraliśmy klamoty i ruszyliśmy w trasę. Kierunek: Wiedeń.

Austria
Austria
Austria

Gdy dojechaliśmy do celu długo szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy zostawić auto i ruszyć na zwiedzanie miasta. Pogubiliśmy się, pomimo że trasę mieliśmy wyznaczoną przez GPS i wyjechaliśmy całkowicie z innej strony, niż zamierzaliśmy. Dojechaliśmy na obrzeże miasta i zatrzymaliśmy się na pierwszym napotkanym parkingu, aby na spokojnie przeanalizować trasę. Michał wyszedł z samochodu rozejrzał się po okolicy i zapytał: „A może rozbijemy się tutaj?”

Miejscówka, jaką znaleźliśmy, była wręcz niesamowita. Piękna dolina srebrzystego Dunaju porośnięta zieloną trawą, a tuż obok parking, na którym bezpiecznie mogliśmy zostawić samochód. Znajdowała się tam ławeczka z siedzeniami i niedaleko stał Toi Toi wyposażony w bieżącą wodę, prysznic i oświetlenie. I co najważniejsze… wszechobecny sygnał darmowego wi-fi! Idealne miejsce na nocleg.

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń

Porzuciliśmy samochód na parkingu i ruszyliśmy w stronę miasta.

Do centrum mieliśmy kawałek drogi, zdecydowaliśmy się jednak przejść pieszo.

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Zaczynamy zwiedzanie centrum miasta.

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
DSC_0523-min

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń Zabawki
Austria Wiedeń

Katedra Św. Szczepana – jedna z najcudowniejszych gotyckich świątyń w Europie. Bardzo żałuję, że nie mieliśmy okazji zobaczenia jej od wewnątrz.

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń

Po drodze mijaliśmy pochód wyznawców Hare Kryszna, z którym związana jest jedna zabawna historia. Jeden z uczestników pochodu, widząc dygającego w rytm muzyki Dextera* podszedł do niego i wyciągnął z lnianego plecaczka płytę z nagranymi piosenkami. Wręczył ją Dexterowi, a ten ucieszony, przyjął podarek. Nie rozumiał jednak, dlaczego tamten nadal czekał z wyciągniętą ręką. Wytłumaczyliśmy więc Dexterowi, że ta płyta, to najprawdopodobniej nie jest prezent, ale zakup na zasadzie „daj Pan co łaska”. Dex wyciągnął więc swój portfel i zaczął odliczać zawarte w nim pieniądze. Uzbierało mu się… 1,5€. Mężczyźnie zrzedła mina, ale widocznie uznał za nietaktowne żądania zwrotu płyty i odszedł zmieszany. Dexter tymczasem zrobił swój interes życia. W mieście Johana Straussa odnalazł muzykę Hare Kryszny.

Austria Wiedeń Hare Krishna

Co mnie bardzo zaskoczyło, w stolicy bardzo mało jest pubów z jedzeniem, a już tym bardziej z piwem. Długo błąkaliśmy się po centrum, żeby znaleźć coś apetycznego do zjedzenia. W końcu dotarliśmy do pizzerii. Byłam nastawiona, żeby w każdym państwie zjeść coś lokalnego, natomiast potęga głodu zrobiła swoje i wszyscy zgodnie ruszyliśmy po włoski przysmak. Za to uparłam się, aby skosztować kawy Malenge. Powiada się, że kawa austriacka nie ma sobie równej. Tutaj spotkał mnie zawód, ponieważ jej smak nie różnił się zbytnio od zwykłej. No chyba, że kelnerka-azjatka zrobiła mnie w bambuko.

We Wiedniu mało jest pubów, natomiast pełno aptek i kawiarni. Kwintesencja na jednym zdjęciu.

Austria Wiedeń

Hofburg – pałac cesarski.

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń

W połowie naszego zwiedzania padła bateria aparatu i pozostałe zdjęcia musieliśmy pstrykać naszymi kartoflami (stąd gorsza jakość zdjęć). Poleżeliśmy trochę na trawie przy pałacu i ruszyliśmy w drogę.

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń

Trwający od lipca do września Festiwal musicalowy na Rathausplatz.

Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń
Austria Wiedeń

Zmęczeni całodniowym zwiedzaniem zdecydowaliśmy się na powrót metrem.

Austria Wiedeń Metro

Gdy doszliśmy do samochodu było już późno. Mieliśmy jeszcze w planach wypić przed snem piwko na tej rozkosznej ławeczce przy rzece, dlatego wysłaliśmy Michała i Dextera na zakupy do sklepu lub stacji benzynowej. Razem z T. wzięliśmy się za rozbijanie naszego namiotu. Był to pierwszy raz na Eurotrpie, kiedy rozbijaliśmy namot-kobyłę. Ostatnio stawialiśmy go w zeszłym roku i, szczerze mówiąc, nie bardzo pamiętaliśmy, jak się rozkłada. Sprawę komplikował fakt, że było już bardzo ciemno i większość rzeczy robiliśmy po omacku. Rozbijanie kobyły zajęło nam prawie godzinę i gdy już namiot jako tako stał… nadjechała policja.

Oczywiście, to by było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe – chodzi oczywiście o nasz nocleg na dziko z dostępem do wi-fi, ławeczki, oświetlonego Toi Toi’a z bieżącą wodą. Okazało się, że w Austrii rozbijanie się na dziko jest zabronione** i policja kazała nam zwinąć namiot. Zaczęłam skomlić, że rozbijaliśmy kobyłę prawie godzinę, że jesteśmy zmęczeni, że Eurotrip i że to tylko na jedną noc. Widząc moją rozpacz i desperację, panowie policjanci pozwolili nam pozostać nad rzeczką.

Więc zapamiętajcie, kochani, tę złotą myśl:

W Austrii nie rozbijamy się na dziko

No chyba, że macie talent aktorski na miarę Zawadiaki lub sporo kasy na mandaty.

Wrócili chłopcy. Z niczym. Krążyli godzinę po okolicy, ale wszystkie pobliskie sklepy i stacje benzynowe były zamknięte, ponieważ – wszystkie sklepy w Wiedniu zamykane są po 20.00. Na szczęście mieliśmy jeszcze trochę prowiantu od siostry T., dlatego udało nam się nie umrzeć z głodu tej nocy. Siedzieliśmy do późna na ławeczce żartując i podgryzając wytopione z tłuszczu, lepkie kabanosy. Nazajutrz jechaliśmy na podbój Słowenii.

Austria Wiedeń

PRZYPISY


* Dextera kręcą takie klimaty. Niejednokrotnie torturował nas w samochodzie turecką muzyką, więc wesołe, nieskomplikowane piosenki „krysznowców”, których tekst ogranicza się do monotonnego „hare hare rama rama”, są dla jego ucha jak znalazł.

** co nas w sumie nie zdziwiło, bo wiedzieliśmy, że z koczowaniem na dziko w krajach UE może być słabo, ale wszyscy zgodnie uznaliśmy, że bez ryzyka nie ma zabawy.

Jeśli uważasz ten artykuł za przydatny, podziel się nim z innymi.
Pozostań też z nami w kontakcie:
– Polub nasz fanpage na Facebooku, a będziesz na bieżąco z najnowszymi artykułami i ciekawostkami z naszych podróży
– Śledź nas na Instagramie. Znajdziesz tam ciekawe rękodzieła, wartościowe książki i relacje z miejsc, w których bywamy

Reklama




  • Toi toi z wodą… w Polsce niespotykane zjawisko! Czekam na opisy kolejnych miast…

    • zawadiaka

      … i z prysznicem! 😀 Ale widujemy już takie w Polsce na miejscach obsługi podróżnych, więc jak widać cywilizacja powoli dociera i do nas 😉